czwartek, 22 grudnia 2016

Spóśmione blokmes #2 Świąteczny szał, okienka kalendarza i pokój

Dzień dobry!

Z tej strony bądź Babcia Dobrochna, bądź dziecię albańskie.

Muszę. To. Napisać. Mam. Nadmiar. Rakowej. Weny.

Jak zostałam prokssii
Przyszedł do mnie taki Rejk, c'nie.
To on mnie porwał i zaprowadził do chatki Trynkiewicza.
Z opresji uratował mnie młodzieniec z nożem do masła i
uśmiechem pedofila.
Sprzedał mnie patyczakowi w garniaku, którego nazwał ,,slendi".
Slendi założył mi koronę cierniową i nakarmił łiskasem.
Tak oto zostałam proksiiii.

A skoro znacie już moją historię stania się pomocnicą, a w późniejszym czasie dziewczyną pomocnika Trynkiewicza... Znaczy się Świętego Mariusza. Cholera! Znowu nie to.

PO PROSTU KURNA PROKSI SIE STAŁAM LOL
Pierogi z podłogi jedne.
A tak wgl
Nie wiem, która ksywka lepsza. Pomóżcie mi, moje miłowane dziecięcia.
Wolicie albańskiego bachorka czy pierożka? A może Dobrochnauzaurusa?
Jestem otwarta na wszelkie propozycje.

Dobra, lecimy z tym Trynkiewiczem.
-----

MAJ LAJF:

Jak już zapewne wiecie, wszystkie czekoladki z mojego kalendarza adwentowego, dziwnym trafem, zostały wyjedzone. Podejrzewam, że sprawcą tej tragedii mógł być niebezpieczny byt demoniczny, który ostatnio odwiedza mnie w nocy i szepcze do ucha:

– Nie powinnaś oglądać yuri w nocy...

Ja pierdzielę jak nie w nocy, to kiedy? Dobra, demonowi coś odyebauo, chyba nigdy do szkoły nie chodzi i nie wie, jak to jest nie mieć czasu przez te cholerne... KZIUNŻKI. Ostatnio sobie wypożyczyłam trzy i się do jednej
Moja choinka ;-)
jak glonojad przyssałam.

No, a więc co się działo 19 grudnia? Nic. 20? Także. To może 21? Yay! Już święta! Wolne! To miał być ostatni dzień nauki. Miał być.
Ale nie był.
*DADADAM*
Następnego dzionka, wszystkie dwadzieścia dwie ameby umysłowe z mojej klasy, musiały wywlec się ze swoich ciepłych łóżeczek i pójść na spotkanie... SZKOLE.
Choinka na biurku :)
Nie było lekcji, więc że tak powiem ,,szczęście w nieszczęściu". Do obozu koncentracyjnego przybyłam przed dziewiątą rano, czyli godzinę przed rozpoczęciem zajęć. W szatni czekała na mnie Misia4768, z którą najpierw odrobiłam zadanie domowe z matmy w kiblu, a potem stoczyłam bitwę na buty. Następnie musieliśmy przetrwać aż godzinę przecudownego przedstawienia na holu i słuchać fałszu pupilka naszej polonistki.
Następnie katechetka kazała mojej klasie odnieść ławki na miejsce i pozwoliła bawić się na holu. Na początku, z większością dziewczyn z mojej klasy, bawiłam się w marchewkę i ukrywanie butów. Dobra, niektórzy lubią wrzucać patyki do mikrofalówki, inni zaś lubują się w wieszaniu starych gazet na ścianie. A ja uwielbiam butki. Rzucać nimi i ogólnie je kupować.
STUPROCENTOWA KOBIETA.
Potem gdy wszystkim się już znudziło, moje dwie koleżanki z klasy wyrąbały ze świetlicy fajną, dużą piłkę plażową i sobie ją odbijały. Od razu rzuciłam się na nią, bo kocham takie nadmuchiwane zabawki wszelkiego rodzaju. Po chwili dołączyła się do nas Miśka, już wystrojona w swój strój
Syf w pokoju Dobrusi, zdjęcie
nie obrabiane, pokazujące
całą prawdę.
gimnastyczny. Grałyśmy sobie spokojnie w siatkę, nie mając siatki, aż tu nagle wbiły do nas jakieś małe glonojady z pierwszej klasy. Jeden całkiem dobrze odbijał, najwyższy był i w ogóle, więc wraz z Misią zrekrutowałyśmy go do drużyny, a nasze dwie przeciwniczki wzięły sobie chmarę kurdupli, co nam nawet do pasa nie sięgały. Nikt nie liczył punktów, bo po co?
Zabawa z piłką i odbijanie jej głową, ręką i Bóg wie czym jeszcze, trwała w najlepsze gdzieś tak do godziny pierwszej. Misia wyleciała mi z pytaniem, czy pojadę do galerii wraz z nią po prezenty dla rodziców. Odpowiedziałam, że tak, bo sama jeszcze nic dla nich nie kupiłam. Zdjęcia moich zdobyczy wstawię gdzieś po bokach. Zakupiłam
Bałwan na parapecie.
ładną ramkę z pepco, słoiczek z tego samego sklepu i czekoladę. Oczywiście to nie koniec, ale nie chcę wstawiać zdjęć swoich prac na bloga. Po prostu nie, śmialibyście się ze mnie xddd. No dobra, zaczęło się całkiem niewinnie - Wraz z Miśką wsiadłam do samochodu jej mamy. Pogoda była przepiękna - świeciło słoneczko i na zewnątrz wszystko wyglądało wręcz bajecznie, przykryte cieniuteńką warstwą śniegu, czy tam też szronu. Misia narzekała na głód, więc powiedziałam jej, żeby wypiła płyn do chłodnicy i się zamknęła. A raczej natrafiła na kanapki sprzed
Śliczny słoiczek ^^
dwóch dni i zajęła się ich szamaniem. Na samym początku naszego łażenia po sklepach, było całkiem dobrze. Matrona mojej przyjaciółki chciała kupić jej jakąś sukienkę, więc trochę czasu spędziłyśmy w sinseju. Ja niczego nie przymierzałam, bo ostatnio byłam w sklepie i zakupy miałam już za sobą. Misia znalazła naprawdę piękny kombinezon (i drogi), ale jej mamie się nie podobał. No i trzeba było ją
A tym, czym mnie uwiódł,
jest jego barwne wieczko.
przekonać, a że Misia - ta bezmózga ameba bez ani krztyny elokwencji, ani charyzmy nie potrafi mądrego zdania wydukać, skończyło się na tym, że szeptałam w jej ucho zdania, które następnie powtarzała na głos xddd. Jej mama się zdziwiła, co w jej kochaną rurę wstąpiło, że nagle się takim młodym Szekspirem stała i zgodziła się na kombinezon. Chyba. Druga historia opowiada o tym, jak w chińczyku zobaczyłam coś w rodzaju chookera, tylko że z takiej cienkiej linki. Szturchnęłam więc Misię i odrobinę za głośno
Rameczka :)
odparłam ,,Wiesz, takie coś dawniej nosiły prostytutki". Na to jakaś babka, w dość podeszłym wieku, skarciła mnie za mówienie takich rzeczy i powiedziała, że pozwie mnie do sądu. Okay, naprawę bark mi słów.
Potem moja przyjaciółka (dziewczyna Trynkiewicza, jak coś) przestraszyła się, że nie ma portfela. I chlast, leci przez galerię jak jakaś przyćpana zebra. No to ja za nią chlast. Wreszcie dobiegam do niej i ciągnę za kurtkę, prawie ją wywracając. No to ona ,,Jezus, portfel zgubiłam"! No to ja, głos rozsądku ,,Przeszukaj dokładnie kieszenie!". No to ona ,,Nie ma tam niczego!" i potrząsa kurtką.
Bransoletka, którą kupiłam
sama dla siebie. Jest
śliczniutka!
Wypada z niej cały i zdrowy portfel.
Ach.

Ach.

A
a
a
Ach.

Przed chwilą przyszłam do domu i schowałam prezenty - zapakuję je jutro.
Odczuwam ten cudowny klimat świąt i już niemal czuję zapach Wigilijnych potraw serwowanych w ten wielki dzień. Już nie mogę doczekać się ponownego spotkania z bliskimi i dzielenia się opłatkiem.
Mam nadzieję, że świąteczna atmosfera udziela się również i wam :3.
A na koniec zdjątko pięknie ozdobionej lampy w jadalni:


MSP:
Dzisiaj otworzymy sobie okienka kalendarza adwentowego i udekorujemy pokój świątecznymi ozdobami. Miałam zrobić odwzorowywanie bombek, aczkolwiek postanowiłam zostawić to na jutro. Dzisiaj tak trochę bardziej organizacyjnie, bo w końcu trzeba się do tej Wigilii przygotować...

Zacznijmy od kalendarza! Do otworzenia mamy okienka z numerem 19, 20, 21 i 22.
No cóż... Nie jestem zbytnio zachwycona artykułami z tych czterech okienek. Świeczki wyglądają jak... cóż... Białe ziemniaki xdd. T - shirt nie jest lepszy i zawadza mi swoim chłopięcym krojem, za którym nie przepadam. Kapelusz jest zwyczajnie tandetny i podejrzewam, że nigdy go nie włożę na głowę. Zestaw dla Świętego Mikołaja zdecydowanie bardziej przypadł mi do gustu i na pewno postawię go w mojej pikselowej kuchni :). Wygląda mega Świątecznie. Ten artykuł ratuje kalendarz adwentowy 2016 od mojej negatywnej opinii, ponieważ wydaje mi się najlepszą rzeczą zaraz po poduszce psie i figurce kota ^^.

Ozdabianie pokoju:
Tak wygląda pokój dzienny. Mi całkiem się podoba, zwłaszcza ta choinka i prezenty umieszczone pod nią ^^. Czegoś mi tutaj brakuje, ale nie jest źle.

Wow... Wyszło lepiej, niż się spodziewałam. Jestem naprawdę zadowolona wystrojem kuchni, jest klimatyczny. Szczególnie fajnie wygląda ten kot bawiący się kłębkiem wełny. Jest obłędnie słodki ;3

Serio, nie mogłam się powstrzymać. To stosunkowo nowe tło wygląda jak jakaś niemiecka dyskoteka z lat osiemdziesiątych. Dobrałam do tego odpowiedni ubiór, animację i meble. Proszę bardzo - można już zapraszać przyjaciół na potańcówkę w nieco przestarzałych klimatach...
Nie polecam.
Magda Trynkiewicz.

Jutro w części ,,MSP" ukarzą się looks inspirowane bombkami choinkowymi. Mam nadzieję, że was to zainteresuje i zostaniecie ze mną na dłużej.
---
Pozostaw po sobie ślad w postaci komentarza, to motywuje mnie do dalszej działalności na blogu i pomocy Trynkiewiczowi w noszeniu zwłok :).

Nie zapomnij również o ocenie, którą możesz wstawić taką, jaką sobie zapragniesz!

Wesołych Świąt życzy...

OCZYWISCIE WASZA UKOCHANA KARMA PEDIGRII BĄDŹ PARUFKA!11!!!

PAPCIA DPOROCHNA

XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD

SZEGNAM


6 komentarzy:

Może coś napiszesz?